Siema!
Mówi się, że człowiek uczy się na błędach, aby ich nie popełniać w przyszłości. Jak jednak pokazał czas, ta zasada nie zadziałała u mnie zbyt dobrze...
Rok temu (w 2016) miałem duży poślizg z wpisami i podsumowaniem, natomiast w 2017 początkowo wpisy udawało mi się dodawać w miarę regularnie, jednak od czasu wycieczki do Cieszyna (i konieczności złożenia filmiku) cała strategia runęła jak domek z kart. Sytuacji nie ułatwiał fakt, że pracowałem nad magisterką, zmieniałem lokum po studiach oraz byłem na etapie poszukiwania pracy. Gdzieś we wrześniu "obudziłem się" i dokończyłem wpisy z majówki, stworzyłem sobie listę tematów do ogarnięcia i od listopada, małymi krokami, nadrabiałem wszystkie swoje zaległości, również związane z blogiem. Do dzisiaj. Na szczęście już wszystko za mną i mogę w końcu poświęcić chwilę na podsumowanie ubiegłego sezonu rowerowego. To lecimy!

Rok 2017 w liczbachŁączny dystans:
3637,5 km (z tego 61% to trasy)
Łączny czas jazdy:
205 h i 49 minLiczba planowanych wycieczek: 39 (śr. prędkość -
18,15 km/h, śr. dystans -
57,005 km)
Dni "z rowerem":
154Zaliczonych gmin:
52Pod względem wycieczek sezon
MEGA, do tego dwie kilkudniowe wyprawy rowerowe. Trochę niedosytu czuję w kwestii liczby samej liczby tras i regularności. Prawie całe wakacje nie jeździłem. Nie odwiedziłem "moich" miejsc na ojcowiźnie, z wyjątkiem czterech wyjazdów. Nie było na to czasu

De facto, w 2017 roku wycieczek było rekordowo dużo (co zresztą widać na blogu, przekładając się na 41 wpisów w kategorii
Rower '17), niemniej jednak lwia część to Nocne Rajdy Rowerowe, z których sporo to krótkie dystanse za miasto, takie rekreacyjne przejażdżki.
Oczywiście, pewnie trochę przesadzam, ponieważ w minionym sezonie działo się wiele pozytywnych rzeczy: wyjątkowo intensywny kwiecień (654 km), intensywny marzec (501 km), maj (519 km) i wrzesień (501 km). Przez brak odpowiedniego rozciągania i ćwiczeń pod koniec maja nabawiłem się prawdopodobnie ITBS (które w końcu odpuściło na wakacjach po rolowaniu i odpoczynku). Czas zacząć dbać o siebie

W ubiegłym roku postanowiłem sobie zrobić mapkę gmin do kolorowania - to taki "namacalny" dowód gdzie byłem i gdzie jeszcze chcę wyruszyć. A nie ukrywam: po otrzymaniu pracy, przy braku tej całej otoczki studiów, widma zaliczeń, kolokwiów chciałbym zwiedzić jeszcze wiele miejsc na swoich dwóch kółkach

Planuje położyć nacisk przede wszystkim na jazdę rekreacyjną; do biura mam bardzo blisko, przez co wyciąganie roweru, jazda, zabezpieczenie go pod firmą trwałoby dłużej niż spacer.

Pod koniec roku na Mikołajki mogłem poznać "na żywo" jednego ze swoich idoli rowerowych - księdza Witka Bednarza, o którym wspomniałem dwa lata temu. Moje pomysły i wycieczki przy jego to nic, zresztą kibicuje mu również w tym roku, gdyż przed nim ambitna wyprawa

A jakie mam plany na ten rok? Przede wszystkim dobrze się bawić

Jestem młodym pracownikiem, nie wiem, na ile będę miał czasu jeździć. Na pewno bardzo zależałoby mi na dokończeniu Rowerem po Pomorzu, odcinek Słupsk (Jarosławiec) - Hel i zdobyciu reszty pieczątek. Nauczyłem się jednak, że nie warto planować zbyt długoterminowo i zbyt dużo, ponieważ jest wiele czynników niezależnych od nas (choćby pogoda), które skutecznie mogą pokrzyżować najlepsze zamiary.
Na koniec chciałbym podziękować
osobom, z którymi spędzałem czas podczas jazdy na rowerze oraz życzyć wszystkim, aby ten 2018 rok był jeszcze lepszy od poprzedniego: wysokiej formy, super wycieczek, bezawaryjnego sprzętu oraz świetnej pogody

Pozdrawiam