Od dawna nie jeżdżę już na rowerze, a jakoś w ciągu tego tygodnia brakło mi motywacji do napisania tego wpisu. Po sylwestrze w końcu mam chęci i podzielę się z Wami jak z mojego punktu widzenia wyglądał sezon rowerowy.
Przed sezonem
Długo zanim zacząłem jeździć postanowiłem zmienić kolor ramy na jakiś normalny, tzn. taki, dzięki któremu rower nie będzie wyglądał komicznie

Rozpoczęcie
Rowerem wyjechałem na ulicę 12 marca o 10:08. Na ulicach gdzieniegdzie leżał jeszcze topniejący śnieg. Nie miałem wtedy dość sprecyzowanych planów co do tras. W ciągu paru dni dla poćwiczenia jazdy po przerwie jeździłem po mieście nabijając ok 100 km.

Rowerkiem po zimie
Pierwszą trasą, w którą wyruszyłem to wyjazd w stronę Prałkowiec, tam na Zalesie, później przez Rokszyce, następnie drogą polną do Koniuszy i stamtąd na Aksmanice. Mieliśmy kilkudniowe opóźnienie ze względu na problemy techniczne. Pierwszy raz jechałem tamtędy (tj odcinek do Aksmanic przez Koniuszę), ale bardzo mi się spodobał. Jest trochę pod górę, ale wszelkie niedogodności rekompensuje przyroda: cisza, spokój, śpiew ptaków, obcowanie z naturą. Za pomysł na trasę wielkie podziękowania dla Przemka.
Później byłem m.in w Olszanach (kumple "kąpali" się w Olszance

Szczyt możliwości i sił
W przerwie majowej z koleżanką odwiedziliśmy kolegę w Nakle. Przy okazji zobaczyliśmy stawy w Starzawie. Tydzień później wyruszyłem w morderczą trasę - bardzo szybko i daleko. Byłem później jeszcze w paru miejscach, a na przełomie maja i czerwca nie miałem kiedy się zabrać.
Następnymi trasami była Objazdówka płd. z Przemkiem i Kubą, na której bilans strat to jedno lądowanie w potoku, cztery przebite koła i trzy telefony niesprawne (bateria, zalanie, uszkodzona klawiatura). Wróciliśmy późno w nocy do domu.

Trudne warunki w lesie
Nie wypada zapomnieć też o tradycyjnym wyjeździe do Huwnik - 15 lipca. Oprócz wycieczki mieliśmy możliwość kąpieli w Wiarze na wysokości Nowosiółek Dydyńskich. Chociaż początkowo pogoda nie dawała nam żadnych szans na jakikolwiek wyjazd...

Na serpentynach
Jesień i koniec sezonu
Po powrocie do szkoły planowanie dalszych wypadów nie miało sensu - pogoda, nauka, mało osób chciało jeździć. Pojechałem w trzy krótkie trasy - dwa razy do Malhowic (w tym raz na Europejskie Dni Dobrosąsiedztwa). A ostatnią trasę w sezonie zdobyłem 28 października jadąc wieczorkiem do Nakła.

Ostatnia trasa - przed zachodem słońca
Od tego czasu, do 16 grudnia jeździłem tylko po mieście. Czas dać sobie i rowerowi odpocząć - po próbach w tamtym roku nie kręci mnie jazda w zimie

W tym roku, o dziwo, obyło się bez jakiś większych problemów związanych z rowerem. Trochę go skatowałem, jechałem przynajmniej 15 razy z obciążeniem na przyczepie 100 kg (55 razy na działce ogólnie). Raz z głupoty miałem glebę i całą siłę upadku przeniosłem na rower, w konsekwencji czego musiałem prostować kierownicę...
Sezon rowerowy w liczbach:

Moja tablica z zapisanymi trasami (na żółtych karteczkach)
Czas trwania: 279 dni 8 h i 52 min (od 12.03 g. 10:08 do 16.12 g. 19:00)
Przejechanych tras poza miasto: 17
MXS: 65 km/h (Objazdówka 23.06.2011)
AVS: 22,7 km/h (Objazdówka płn. 9.05.2011)
DST: 78,529 km (Objazdówka płn. 9.05.2011)
TM: 4:11 h (Objazdówka 23.06.2011)
Łączny roczny dystans: 2224,13 km. Mówiąc krótko - podwoiłem wynik z zeszłego roku

Plany na przyszły rok:
- nowa manetka do przerzutki tylnej
- nowe gripy
- poprawki lakiernicze
- wymiana wolnobiegu oraz łańcucha
- ustawienie zbieżności kierownicy
- przemierzanie nowych tras
Chciałbym serdecznie podziękować: Kasi, Marzenie, Kubie, Mnichowi, Przemkowi oraz Wojtkowi za wspólne wycieczki i zdobywanie tras, szczególnie tych nowych

Sezon rowerowy 2011 uważam za zakończony.