ja i moje hobby

O mnie

Ja
Piotr D.

Wiek: 29
Hobby: IT, DIY, rower, działka
XMPP: piotrek[na]pioder.pl
Email: piotrek[na]pioder.pl
GG: 6802998

Kalendarz

« Listopad 2023 »
P W S C P S N
1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30

Rower

Dystans w sezonie:
  • 2008 - 336 km
  • 2009 - 949,4 km
  • 2010 - 1141,8 km
  • 2011 - 2224,1 km
  • 2012 - 1779,9 km
  • 2013 - 1155,3 km
  • 2014 - 1355,5 km
  • 2015 - 4518,1 km
  • 2016 - 4050,9 km
  • 2017 - 3637,5 km
  • 2018 - 2661,3 km
  • 2019 - 2190 km
  • 2020 - 2327,9 km
  • 2021 - 1616 km
  • 2022 - 1631,7 km

Rekordy:
  • MXS: 74,2 km/h (8.04.18)
  • DST: 304,6 km (31.05.18)
  • AVS: 25,2 km/h (28.05.18)

GPSies

Grupa Turystyki Rowerowej Politechniki Krakowskiej

Styl

Subskrypcja

RSS Articles
RSS Comments

Licznik odwiedzin

183022

Podsumowanie sezonu rowerowego 2014

Kategoria: Rower '14
Wysłano: 25.12.2014 14:24, Edytowany: 28.12.2014 21:18

Cześć!
Znów, jak dwa lata temu mam trochę opóźnienia z wpisami. Ostatni post z wycieczką do Niżankowic był praktycznie gotowy, jednak brakło mi weny do zmontowania sensownego filmiku z podróży - w ramach przerwy świątecznej udało mi się go opublikować. Sam na rowerze nie jeżdżę już od 25 października, kiedy to zmarzłem "do szpiku kości" :), więc można spokojnie podsumować miniony sezon rowerowy.

Początki, jak to po zimie, łatwe nie były. W kość dał odcinek do Pieskowej Skały przez Sąspów - praktycznie cały czas podjazd.
Druga trasa to wypad z Krzyśkiem na Kalwarię Zebrzydowską. Mimo większej ilości górek, stuknęło 84 km (wtedy druga najdłuższa moja trasa!).
http://blog.pioder.pl/upload/20140314331.jpg
Ciekawie nazwane miejscowości też znajdowały się na trasie
W międzyczasie biegałem. Nie dużo, jednak poprawiło to moją sprawność fizyczną, szczególnie w czasie, kiedy nie miałem czasu jeździć na rowerku.

Maj natomiast to miesiąc budowy roweru do jazdy po Krakowie. Wyhaczyłem ramę Magnuma, do tego trochę części nowych, trochę z poprzedniego jednośladu i tak powstał sprzęt to przemieszczania się z punktu A do punktu B.
http://blog.pioder.pl/upload/20140704423.jpg
Moja mała "flota" :)
Moment kulminacyjny w tym roku to zdecydowanie wypad z Krakowa do Przemyśla, z noclegiem w Rzeszowie. Było to dość duże wyzwanie dla mnie, ale odpowiednie przygotowanie się zarówno psychiczne, jak i w odpowiednie zaopatrzenie zaprocentowało sukcesem. Mimo przygotowania, nie odbyło się bez "strat" - naciągnąłem ścięgno Achillesa i musiałem zrobić tygodniową przerwę od kręcenia :(

Ten rok był inny niż zwykle, przemierzyłem wiele nowych (dla mnie) tras:
  • w/w wycieczka Kraków-Przemyśl
  • przedarcie się do Kopysna przez Koniuszę,
  • wycieczka do Pruchnika przez Krzywczę i Średnią
  • wycieczka do Birczy przez Posadę Rybotycką
  • wypad do Huty Brzuskiej przez Cisową
  • wycieczka po Ukrainie (Niżankowice - most na Wiarze)


Sezon rowerowy w liczbach:
http://blog.pioder.pl/upload/20141228560.jpg
Czas trwania: 238 dni (od 1 marca do 25 października).
Przejechanych tras poza miasto: 16.

MXS: 60,8 km/h (Kopystańka 27.07.2014)
AVS: 21,1 km/h (Lipowica-Krasiczyn 25.07.2014)
DST: 180,00 km (Kraków-Rzeszów 03.07.2014)
TM: 8:46 h (Kraków-Rzeszów 03.07.2014)
Łączny roczny dystans: 1355,5 km (72% z tego to trasy).

Nie mam niedosytu. Większość zaplanowanych tras (również te planowane od kilku lat) udało się przejechać. Jedynie pogoda mogła częściej dopisywać, a nie tylko deszcz i deszcz! ;)

Jak to mówią: apetyt rośnie w miarę jedzenia. W przyszłym roku chciałbym zmierzyć się z trasą Kraków-Przemyśl jednego dnia, wypadem do Olkusza, Wadowic, Kalwarii Zebrzydowskiej, Ojcowskiego PN, Niepołomic i okolic, Oświęcimia, a także jeżeli byłaby możliwość: powtórzyć wypad na Połoninki Kalwaryjskie, ale bez ekstremalnych (jak rok temu) przygód :p

Kto wie, czy to nie był ostatni sezon z wycieczkami po Ziemi Przemyskiej...

Podziękowania za wspólną jazdę dla Kasi, Marty, Marysi, Adriana, Krzyśka, Łukasza, Marcina, Mateusza, Przemka, Radka oraz Wojtka :cool:

Sezon rowerowy 2014 uważam za zakończony.
Link Komentarze (0)


Rowerem za granicą II

Kategoria: Rower '14
Wysłano: 07.09.2014 21:09, Edytowany: 24.12.2014 16:05

Cześć!
Z tradycji musi stać się zadość, więc i w tym roku w ramach Europejskich Dni Dobrosąsiedztwa postanowiłem pojechać na Ukrainę!
Wyruszyła ze mną Kasia i Adrian. Jechaliśmy 885-ką, a w Hermanowicach odbiliśmy w lewo – tak było prościej: nieco dłuższa trasa, ale za to bez górek. W Malhowicach krótki postój i uderzamy do celu, na tymczasowe przejście graniczne.
W tym roku jakoś inaczej. Nie ma straganów, nie ma sceny, jest tylko odprawa. Przybyliśmy po czternastej, ruch niemal zerowy, po chwili jesteśmy już za granicą.
http://blog.pioder.pl/upload/20140907_09.jpg
Rynek w Niżankowicach
Wjeżdżamy do Niżankowic. Atmosfera w tym roku jakaś dziwna, nieprzyjemna. W autach chorągiewki niebiesko- żółte, w oknach domów flagi. Napotykamy ludzi (Polaków i Ukraińców), którzy wracają z ekumenicznych nabożeństw w intencji Ukrainy.
Po drodze jadąc slalomem mijamy dziury, których nikt nie połatał rok temu i te, które wypadły ostatniej zimy. Dojeżdżamy co środka dawnego miasteczka.
Jedziemy dalej. Po drodze mijamy polski gotycki kościół, szkołę (albo dwie), prywatne gospodarstwa. W końcu wyjechaliśmy z miejscowości. Prosta, stara asfaltówka i widoki dookoła przypominają mi jakąś drogę z USA – asfalt i bezkres wokół :lol: W dali widać szpice sanktuarium na Kalwarii Pacławskiej.
http://blog.pioder.pl/upload/20140907_11.jpg
Most z 1937 roku
Mijamy nowo wybudowaną stację benzynową i po przejechaniu kilku kilometrów jesteśmy na starym, kratownicowym moście z 1937 roku! Tak, przetrwał II wojnę światową i służy ludziom do dziś. Chociaż jak większość obiektów w okolicy jest dość zniszczony, z nawierzchnią ze starych, częściowo wymienionych dech, a jazda po nim wzbudza wątpliwości czy człowiek przejedzie w całości. Za mostem robimy przerwę na zdjęcia. Nie jedziemy dalej, zawróciliśmy. Może w przyszłym roku, o ile nie zmieni się sąsiad...
Więcej można zobaczyć na filmie (zdjęcia: Adrian, montaż: ja)


Zapraszam również do mojej Galerii

Statystyki trasy
DST: 37,811 km
MXS: 54,4 km/h
AVS: 15 km/h
TM: 2:31 h



Pozdrowienia dla Adriana, Kasi, Justyny, Kamili i Kasi :cool:
Link Komentarze (0)


Niedokończona setka

Kategoria: Rower '14
Wysłano: 20.08.2014 11:21

Ave!
Od jakiegoś czasu Przemek i ja myśleliśmy, żeby zrobić trasę na 100 kilometrów. Planowaliśmy i planowaliśmy, aż w końcu nadszedł dzień wyjazdu :cool:
Umówiliśmy się, że jak będziemy jechać to raczej z rana, żeby tym razem wrócić przed zmierzchem. A skąd! Jak zwykle napatoczyły się przeciwności losu i spod domu wyruszyliśmy o 16 :/
Udaliśmy się na Zniesienie, a następnie przez Zielonkę wjechaliśmy na drogę stu zakrętów. Po remoncie dużo lepiej się jedzie, jednak drobne, śliskie i luźne kamyczki powodują wynoszenie roweru na zakrętach. Musimy zwalniać i uważać.
http://blog.pioder.pl/upload/20140819_21.jpg
Naprawiony mostek
Przed mostkiem cyknęliśmy parę fotek. Dalej już kawałkiem asfaltu, później szutrem i znów asfaltem (eh ci inżynierzy :p) dojechaliśmy do głównej drogi. Nią kręciliśmy w stronę Zalesia.
Jako, że wybyliśmy z domu po obiedzie nie było łatwo :) Jakiś mały kryzysik, lekka przerzutka i w końcu wspięliśmy się na najwyższy punkt.
Podjęliśmy decyzję, że zjeżdżamy asfaltem (długi dystans, to wypadałoby przejechać po asfalcie?). Chwila moment i byliśmy już na samym dole. Tam odbiliśmy w lewo. Przejeżdzamy przez Rokszyce, Brylińce i udajemy się wąskim asfaltem w kierunku Cisowej.
Nagle asfalt się kończy. Przed nami wycinka drzew, rozjeżdżone błoto przez ciężarówki. Przejechaliśmy potok. Dalej ścieżka nieco zarośnięta. Znów potok. Kawałek dalej zwalone drzewo – musimy pchać bokiem i omijać. Wracamy na trakt – zryty przez dziki. Koszmar. Przecież miał być asfalt? :|
http://blog.pioder.pl/upload/20140819_29.jpg
Potok po drodze
Trochę wymordowani dojechaliśmy do Cisowej i wróciliśmy na bitum. Luksus :cool: Przerwa.
Jedziemy już prosto w stronę krajowej 28-ki. Skręciliśmy w lewo i wspinaliśmy się na Krępak. Znów góra...
Po jakimś czasie mieliśmy w dół i zjeżdżając po serpentynach regenerowaliśmy siły. Zaraz za nimi odbiliśmy w prawo i znowu kręciliśmy po wzniesieniu, mijając odkrywki fliszu. Zaczęło się robić trochę ciemno. W Hucie Brzuskiej zatrzymaliśmy się na dłuższą przerwę :cool:
Wyjeżdżamy. Ciemno jak w czterech literach, oświetlenia brak, a ludzie śpią – godzina 21 i u nikogo nawet nie widać, żeby telewizor grał. Jedynie za jakimś wzgórzem niebo rozświetla czerwona łuna od palącego się ogniska.
Po dłużącej się drodze wyjechaliśmy na krzyżówkę. Tam obraliśmy kierunek na Iskań. Już było nieco lepiej, ale na początku Bachowa zaczęło kropić :( Zatrzymaliśmy się na przystanku, wszedłem na Internet, patrzę na pogodę – nie wróżyło nic dobrego. Musieliśmy przemyśleć sprawę i zdecydowaliśmy się, że nie będziemy ryzykować – skracamy trasę. Jedziemy na kładkę.
http://blog.pioder.pl/upload/20140819_17.jpg
Przed Hutą Brzuską
Piękny plan poszedł się paść na łące. Mieliśmy dojechać do Nienadowej, następnie przez Jodłówkę dojechać do Pruchnika. Dalej drogą 881 i odbić w Kosienicach, przez Trójczyce, Orły i wrócić do Przemyśla – łącznie ok 108 km. Trudno.
To prawdopodobnie była jedna z najlepiej podjętych decyzji w życiu.
Przejeżdżamy przez kładkę, w nocy wygląda upiornie. W Babicach już nie pada. Nie znam trasy, ale po przejechaniu kawałka drogi przypominam sobie miejsca, które widziałem, jak byłem na biwaku w podstawówce w miejscowym dworku :D Dotarliśmy do „rynku”. Nie kombinujemy, tylko 884-ką kręcimy w stronę domu.
Przez Ruszelczyce trzymaliśmy średnią ok. 24-25 km/h. Było nawet szybko, ale zależało nam żeby nie zmoknąć :) Kilkanaście minut później dotarliśmy do Krzywczy. Pech chciał, że trafiliśmy do spożywczaka 5 minut po tym, jak go zamknęli. Mimo to robimy przerwę, pół godziny. Należy się.
W końcu czas się zbierać. Przed nami krzywiecka góra. Powoli kręcimy, aż tu nagle zza krzaków słychać chrumkanie i szelest. To dziki. Dla mnie motywacja 100% :lol: Po tym odcinku mieliśmy przewyższenie w Reczpolu, ale przy tym to pikuś.
W końcu Korytniki. Prawie jak w domu, zjeżdżamy w dół. W pewnym momencie coś zacząłem odczuwać silny ból prawego kolana. Myślałem, że nie przestanie. Prawdopodobnie ostatnio przedobrzyłem z rowerkiem i są tego skutki. Nieobciążając go zbytnio dojechałem do Przemyśla. Na Grunwaldzkiej rozstaliśmy się i każdy odjechał w swoją stronę.
Pół godziny po przekroczeniu progu domu zaczęło lać...

Czasami lepiej przedłożyć zdrowie nad własne ambicje. Jedna feralna wycieczka do Paportna mi w zupełności wystarczy :)

Więcej zdjęć w Galerii

Statystyki trasy
DST: 78,099 km
MXS: 55,3 km/h
AVS: 16,1 km/h
TM: 4:50 h



W tym roku zrobiłem już 1184,7 km.

Pozdro dla Przemka :cool:
Link Komentarze (0)


Przeplanowany wypad

Kategoria: Rower '14
Wysłano: 10.08.2014 15:19

Hej!
To kolejna trasa, którą kiedyś proponował mi Kuba.
Wczoraj padła propozycja wycieczki. Mieliśmy się zebrać początkowo o piętnastej, później szesnastej. Ostatecznie wyjechaliśmy o 17 :D Wyruszył ze mną Adrian i Przemek.
Najpierw kręciliśmy do Krasiczyna przez Dybawkę, następnie most i byliśmy w Korytnikach. Przed nami dość spory podjazd przed Reczpolem. W jego połowie zatrzymaliśmy się i zrobiliśmy zdjęcia :cool:
http://blog.pioder.pl/upload/20140809_02.jpg
Korytniki
Przejeżdżając przez las widać, że trochę się zmieniło: wycięto szeroki pas drzew przy drodze (jakiś czas temu był tam wypadek samochodowy - drzewo wpadło nieszczęśliwie na auto).
Jesteśmy w Reczpolu. Przed zjazdem z serpentyn, na najwyższym punkcie drogi zrobiliśmy kolejne fotki :)
Serpentyny. Każdy zjeżdża rozpędzony w dół, a na licznikach wybija 60 km/h. Trzeba uważać.
Z racji późnej godziny startu, musieliśmy zmodyfikować trasę. Została nieco skrócona, dlatego też zamiast jechać do Pruchnika przez Skopów, w Krzywczy odbiliśmy w prawo za kościołem i drogą lokalną pomykaliśmy przez Średnią. Było trochę podjazdów, ale wytrwaliśmy. Prawie na samym końcu wzniesienia zauważyliśmy małą altankę, w której zrobiliśmy dłuższą przerwę.
http://blog.pioder.pl/upload/20140809_39.jpg
Zachód słońca w Woli Węgierskiej
Dalej cały czas kręcąc jedną drogą dotarliśmy do Pruchnika. Później, już nocą, jechaliśmy drogą 881 do Maćkowic z myślą o zahaczeniu o lokalną imprezę :p
W Orzechowcach skręciliśmy w prawo i przez Ujkowice, kawałek lasu i Lipowicę dotarliśmy do miasta. Co prawda nie trafiliśmy na festyn, ale i tak wycieczka się udała:cool:

Więcej zdjęć w Galerii

Statystyki trasy
DST: 65,690 km
MXS: 60,4 km/h
AVS: 16 km/h
TM: 4:05 h



Pozdro ;)
Link Komentarze (0)


Wzdłuż Wiaru

Kategoria: Rower '14
Wysłano: 03.08.2014 23:31

Cześć!
Dzisiaj była piękna niedziela, aż żal byłoby tego nie wykorzystać :)
Wyruszyliśmy z Przemkiem przed 16-stą, kierując się na Zniesienie. Później Zielonką i od Drzewa Szwejka jadąc dalej czerwonym szlakiem. Tak dotarliśmy do Rokszyc.
Asfaltem kręciliśmy dość krótko, gdyż po kilkuset metrach musieliśmy odbić w lewo i wspiąć się w stronę Koniuszy. Na asfalcie już skręciliśmy w prawo, na Gruszową. Przed wioską przerwa na odpoczynek, zdjęcia i podziwianie widoków. Widać stamtąd bardzo dobrze zarówno Kalwarię Pacławską, jak i górę Kopystańkę. Co prawda, byliśmy dwa lata temu w Gruszowej, ale nie wiedzieliśmy jeszcze wtedy, że to właśnie ten szczyt :lol:
http://blog.pioder.pl/upload/20140803_08.jpg
W Gruszowej
Kierujemy się w dół. Przy nowym cmentarzu obraliśmy kurs na Rybotycze. Droga wygląda na płaską, jednakże cały czas jest delikatnie pod górę. Kolejną przerwę zrobiliśmy w Posadzie Rybotyckiej na wysokości cerkwi św. Onufrego.
http://blog.pioder.pl/upload/20140803_30.jpg
Cerkiew św. Onufrego
Jedziemy dalej. Przed Łodzinką chwilowo zaczyna brakować sił, więc robimy sobie króciutkie pauzy po drodze. Najgorszy podjazd na tym odcinku był przed Wolą Korzeniecką, ale wyjechaliśmy.
Mamy już w dół. Przed nami sporo zjazdów i kilka serpentyn, na tyle, że mogliśmy przez kilka minut zregenerować siły. Nawet nie odczuliśmy kiedy dotarliśmy do Birczy :cool: Przemieściliśmy się jeszcze kawałek, do Starej Birczy i na stacji benzynowej (wszystko w niedzielę już pozamykane) nabyliśmy prowiant i wodę. Nie zatrzymywaliśmy się, przerwę zrobiliśmy dopiero w Birczy na rynku :p
http://blog.pioder.pl/upload/20140803_35.jpg
Birczański rynek
Po dłuższym odpoczynku czas się zbierać. Do domu wracaliśmy już krajową 28-ką, twardo kręcąc pod serpentyny na Krępak. Nikt z nas nie wymiękł, a przerwę zrobiliśmy dopiero na górze :cool:
Była już zupełna noc, moja lampka miała słabe baterie i prawie nie świeciła, więc trzymałem się linii rozdzielającej pasy jezdni. Co jakiś czas jechał jakiś samochód i musieliśmy uważać, by nie zostać potrąconym. Najgorzej było za Cisową - jakiś kierowca cykał się nas wyprzedzić mimo, że nikt naprzeciwko nie jechał przez kilka minut. W efekcie zrobił się korek na dziesięć aut :D Nie wiem, czy to było aż takie złe, podczas zjazdu mieliśmy drogę cały czas oświetloną :D
Do domu dotarłem po 11 w nocy :)

Statystyki trasy
DST: 81,893 km
MXS: 55,9 km/h
AVS: 17,7 km/h
TM: 4:37 h

Więcej zdjęć w Galerii



W tym roku mam już przejechane 1012,3 km :cool:

Pozdro
Link Komentarze (0)


« Pierwsza « Poprzednia
1 z 3

Powered by sBLOG XHTML 1.0 Strict PHP CSS
Cytowanie wypowiedzi oraz kopiowanie zdjęć z bloga bez informacji o źródle surowo zabronione!
Lokalny czas: 30.11.2023 11:39 GMT+1

Powered by sBLOG © 2006 Servous
Theme & mods: 2008-2017 © PioDer